Funt brytyjski odrabia straty po rekordowych spadkach z początku tygodnia, kiedy to na przykład w stosunku do euro kurs funta spadł do najniższego poziomu od dziesięciu lat.
Funt po wczorajszym silnym odbiciu spowodowanym opublikowaniem lepszych od oczekiwań danych o inflacji konsumenckiej z Wielkiej Brytanii, dzisiaj kontynuował wzrosty przebijając poziom 4,78 zł. Jest to jednak stosunkowo niski poziom – za brytyjską walutę trzeba było więcej zapłacić choćby na początku ubiegłego miesiąca.
W przypadku tak silnego wzrostu w stosunku do polskiej waluty powodem było jej dzisiejsze osłabienie, które wpisuje się w szerszy rynkowy kontekst ucieczki od ryzykownych aktywów przez dużych inwestorów globalnych. W obliczu rosnącego niepokoju na rynkach zyskują aktywa uważane za bardziej bezpieczne, a tracą np. waluty rynków wschodzących czy akcje. Możliwe też, że rynek funta zdaje się uodparniać na ryzyka związane z „bezumownym” brexitem, co sugeruje, że być może zaczyna już pomału być rozgrywany scenariusz zakładający obalenie rządu Borisa Johnsona, przedterminowe wybory i dalsze odwlekanie brexitu. Nie oznacza to jednak, że wstrząsy już się nie pojawią.
Gazeta „The Sun” ujawniła treść listu napisanego przez byłego szefa resortu skarbu Philipa Hammonda, pod którym podpisało się przynajmniej 20 członków Partii Konserwatywnej, w którym oskarża on premiera Johnsona o zrujnowanie szans na doprowadzenie do porozumienia z Unią Europejską ws. brexitu.
Z kolei „Times” donosi o możliwym spotkaniu Johnsona z Trumpem przy okazji przyszłotygodniowego szczytu G-7 w Biarritz, na którym miałaby zostać podpisana deklaracja nt. mapy drogowej dla przyszłego porozumienia handlowego pomiędzy USA, a Wielką Brytanią. Spekuluje się o tym, że USA mogłyby znieść cła nałożone na brytyjski eksport stali, aluminium, oraz części dla przemysłu samochodowego, jeżeli te zrezygnują z taryf nałożonych w ramach UE na amerykańską whiskey, motory itd.
Przypomnijmy że przebywający w Londynie John Bolton, doradca prezydenta USA Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, oświadczył w poniedziałek, że Waszyngton „chce być pomocny w brexicie” i entuzjastycznie poprze brexit bezumowny, jeśli tak zdecyduje brytyjski rząd.
Brexit a Niemcy i UE
Niemiecki dziennik „Handelsblatt” pisze, powołując się na wewnętrzną notatkę niemieckiego ministerstwa finansów że rząd Niemiec uważa za „wysoce prawdopodobne”, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską 31 października bez porozumienia z Brukselą. W notatce można przeczytać, że Niemcy i UE „w dużej mierze zakończyły” przygotowania na wypadek bezumownego brexitu, a Komisja Europejska nie przewiduje żadnych nowych działań awaryjnych, przy czym poczynione dotychczas przygotowania nie wymagają modyfikacji. Rząd Niemiec na wypadek bezumownego brexitu przyjął już ponad 50 ustaw i innych środków.
Sondaże wspierają twardy brexit
Większość Brytyjczyków uważa, że nowy premier Boris Johnson musi doprowadzić do wyjścia ich kraju z Unii Europejskiej „wszelkimi środkami”, nawet gdyby oznaczało to zawieszenie parlamentu – wynika z sondażu przeprowadzonego dla dziennika „Daily Telegraph”.
Johnson, który na czele brytyjskiego rządu stoi od 24 lipca, zapowiedział, że doprowadzi do brexitu w wyznaczonym terminie do 31 października niezależnie od tego, czy do tego czasu uda mu się renegocjować porozumienie „rozwodowe” z UE. Wielu deputowanych parlamentu sprzeciwia się bezumownemu brexitowi, którego nowy premier nie wyklucza.
Z opublikowanego w poniedziałek badania opinii publicznej wynika, że ponad połowa – 54 proc. – respondentów zgadza się ze zdaniem: „Boris (Johnson) musi doprowadzić do brexitu wszelkimi środkami, w tym zawieszając parlament, jeśli okaże się to konieczne, aby uniemożliwić posłom zablokowanie brexitu”.
Johnson nie wykluczył takiego rozwiązania – przypomina agencja Reutera.
Ekonomista ING, jednego z największych banków w Europie, w opublikowanym w poniedziałek komentarzu ocenia prawdopodobieństwo opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię bez podpisania umowy handlowej na 25 proc.
Zdaniem ING funt będzie się nadal osłabiał, a w trzecim kwartale za euro trzeba będzie płacić 95 pensów. Tymczasem jeszcze w maju europejska waluta kosztowała zaledwie 85 pensów za euro. ING przewiduje też, że niepewność związana z brexitem wraz z przewidywanym w najbliższych miesiącach spadkiem inwestycji odbije się negatywnie na brytyjskiej gospodarce.
Bank Anglii już teraz zapowiedział, że wszelkie interwencje na rynku walutowym są mało prawdopodobne. Spadek wartości funta byłby częścią mechanizmu łagodzącego skutki twardego brexitu dla gospodarki, tłumaczy szef Banku Anglii Mark Carney.